Na lepszą pogodę trzeba będzie poczekać z planowanymi na sobotę żniwami na polu konopi, które znajduje się wśród bloków młodego lubelskiego osiedla przy ul. Jantarowej. Deszcz nie przeszkodził jednak mieszkańcom w buszowaniu wśród roślin, bo każdy chętny mógł ich sobie narwać tyle, ile zdołał udźwignąć.
Chętnych do rwania nie brakowało. – Ładnie pachnie, ładnie wygląda – mówiła nam grupka młodych ludzi, którzy nieśli przez osiedle naręcza konopi.
Obok czekała już maszyna, która miała zebrać plon. Ale nie było jej dane wystąpić. – Jest troszeczkę za mokro, żebyśmy wjechali ciężkim sprzętem na pole – tłumaczył Szymon Włodarczyk, prezes lubelskiej firmy Hemplab, która założyła uprawę między blokami.
Urządzenie miało ściągnąć z wysokich łodyg (znacznie wyższych od dorosłego człowieka) liście i kwiatostany. Tylko te części interesują firmę. Ile uda się zebrać z półhektarowego pola? – Spodziewamy się, że będzie tego, już po wysuszeniu, około 250 do 300 kg. Jesteśmy zadowoleni ze zbiorów – podsumował Włodarczyk. – Z zebranych konopi uzyskamy ekstrakt, który wykorzystamy w kosmetykach.
Już wiadomo, że za rok nad Jantarową znowu będzie się unosić charakterystyczny zapach. – Wydzierżawiliśmy pole na kolejny rok – potwierdza prezes firmy. Warto przypomnieć, że pole było słynne jeszcze zanim pojawiły się tutaj konopie.
Pole w środku blokowiska stało się sławne jeszcze zanim zaczęły tu rosnąć konopie. Właścicielem ziemi jest rolnik Janusz Wydra, który nie sprzedał gruntu deweloperom, tylko postanowił w dalszym ciągu go uprawiać. Jego żniwa były prawdziwą atrakcją, zjeżdżały tu nawet zagraniczne telewizje.
W tym roku pole Wydry żółciło się już rzepakiem, gdy nagle zostało zaorane, ogrodzone i obsiane na nowo. Szybko się okazało, że rolnik wydzierżawił ziemię firmie zajmującej się uprawą konopi. Pole przeżyło kolejną falę popularności, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy co rusz uszkadzali ogrodzenie by dostać się do roślin. Tymczasem uprawiana przy Jantarowej odmiana konopi nie nadaje się do celów „rekreacyjnych”.